A co do antybiotyków. Ja nigdy ich nie wyrzucam. Zawsze kiedy lekarz przepisze mi antybiotyk, to przestaje łykać w momencie, kiedy czuję się dobrze. Nie biorę ani jednej tabletki poza ten dzień, kiedy mi się poprawi (choć wiem, że nie powinienem). Robię tak, tylko i wyłącznie z powodu RECEPT. Żeby później dostać antybiotyk, trzeba się nabiegać po lekarzach jak głupi, a nie zawsze mam czas. Jestem kierowcą ciężarówki w transporcie międzynarodowym i nie raz się pochorowałem będąc w dalekiej trasie (inny klimat, częste wychodzenie na zewnątrz w niepogodę itp). I teraz co?? Jadę sobie z Grecji do Irlandii. Przepływam promem do UK, kładę się spać np. 100 km na północ od Londynu (powiedzmy w Milton Keyness) i czuję, że łamie mnie temperatura. Normalnie w domu położyłbym się do łóżka na dwa lub trzy dni, żona zaparzyłaby mi ziółka, kanapkę z czosnkiem, czy gorącą malinową herbatkę i w te kilka dni bym się wykurował bez leków. A w trasie co? Jak mnie złapie 39, czy 38,,5 to ja już będę połamany w kościach. Będę jechał samochodem blady, smarkał w chusteczki i ze łzami w oczach. W samochodzie nagrzeję, żeby mnie nie telepało z zimna i jakoś pojadę. Jednak to jest okropna udręka. Dlatego zawsze wożę z sobą antybiotyki na każdą okazję i każde opakowanie mam opisane, na co było przepisywane, wiec kiedy tylko mam pierwsze objawy, biorę dwie tabletki i załatwiam bakterie w zarodku. Antybiotyk załatwia je, zanim się namnożą i mnie rozłożą. Odkąd tak robię, to już nie pamiętam, żebym chorował dłużej niż jedną noc. Gdzieś mnie zawieje, czy przemoknę otwierajac plandekę na deszczu, a wieczorem mam osłabienie, łamie mnie w kościach i boli głowa. Nagrzewam auto, wypijam gorącej herbaty z miodem, połykam dwa antybiotyki i kładę się pod kocyk w grubych skarpetach i w ciepłych kalesonach. W nocy się wypocę, rano zmiana ciuchów i jak świeżo narodzony. Wsiadam za kierownicę i jestem gotowy do drogi.
Oczywiście, gdyby nie te durne recepty, nie musiałbym ich oszczędzać i każdą przepisaną dawkę zjadałbym do końca, ale jak nic sobie nie zostawię na później, to jak później uzyskać receptę będąc zdrowym, przed wyjazdem. Przecież żaden lekarz nie przepisze mi antybiotyków na zapas. Dlatego nigdy nie wyrzucam. Czasem nawet odkupuję od sąsiadów (jeśli są mi znane z nazwy i działania).
W zeszłym roku sąsiadce lekarz wypisał bardzo drogie antybiotyki i ona nie wykupiła, bo za drogie. Ja wziałem od niej receptę i sobie wykupiłem. Dawno nie miałem tak dobrego leku. Kiedy tylko pojawią się pierwsze objawy chorobowe, natychmiast łykam i zapominam o chorobie. Sam sobie bez recepty kupuję osłonki na żołądek, bo z antybiotykami nie ma żartów. Dlatego zawsze dbam, żeby mieć te jogurty z żywymi kulturami bakterii, i wypijam dwa po każdym zażyciu antybiotyku.